Pomimo tytułu, rozpowszechnienia kusz i okazjonalnych wypraw do lasów Nottinghamshire, przejęcie BritBox, Sherwood, nie jest kolejnym pokazem ekranowym legendy, jaką jest Robin Hood. I chociaż jest inspirowany dwoma prawdziwymi, ale całkowicie niezwiązanymi ze sobą morderstwami, które miały miejsce w odstępie dwóch tygodni od siebie w połowie lat 2000, nie jest to też konwencjonalny dramat kryminalny.
Dzieło Jamesa Grahama, który podobnie nakręcił telewizję z filmu Kto chce zostać milionerem? kaszel (Quiz) i bezsprzecznie największy polityczny cel samobójczy Wielkiej Brytanii (Brexit: The Uncivil War), sześcioczęściowa seria jest znacznie bardziej zainteresowana innym rozdziałem najnowszej historii lokalnej: strajkami górniczymi z lat 84-85, które rozerwały się na strzępy małomiasteczkowa społeczność klasy robotniczej i uczyniła Margaret Thatcher wrogiem publicznym numer jeden.
Graham przyznał, że wywołał kryzys egzystencjalny w BBC – gdzie latem serial miał swoją pierwszą premierę – o jego niezwykłym podejściu do gatunku. Sherwood w dużej mierze potwierdza swojego głównego winowajcę w scenie zamykającej odcinek otwierający (ich zainteresowanie niebezpiecznymi teoriami spiskowymi i seryjnymi mordercami nie jest czerwonym śledziem), a ujawnienie ich motywu odzwierciedla antyklimatyczne, dzielące rozwiązanie Line of Duty. Jednak gdzie indziej dzieje się tak wiele, że whodunit i Whydunit stają się prawie nieistotne.
Z oczywiście brutalne pierwsze morderstwo musi się wydarzyć, aby wszystkie stare rany (lub powinny to być strupy) ponownie się otworzyły. Jak wyjaśniono w archiwalnym materiale filmowym zawierającym przyprawiające o dreszcze tony Żelaznej Damy, mieszkańcy Ashfield wciąż nie mogą się otrząsnąć po wydarzeniach z pikiet z przeszłości. Nie bardziej niż Gary (Alun Armstrong), skąpy były związkowiec, który spędza całe dnie celowo antagonizując tych, których czuł, że zdradzili sprawę, nawet na weselu. „Powinieneś nazywać ją Maggie”, mówi społecznie nieudolnemu Andy’emu (Adeel Akhtar) podczas ceremonii o swojej nowej synowej Sarah (Joanne Froggatt). – Dziś wieczorem będzie pieprzyć pracującego mężczyznę. Zrozumiałe jest, że istnieje wielu potencjalnych podejrzanych, gdy Gary zostaje znaleziony martwy na środku ulicy z bełtem z kuszy przebitym w sercu.
Jednakże, badając dziwaczne zabójstwo, DCS Ian St. Clair (David Morrissey) dowiaduje się o szerszym spisku. Nie tylko policyjne akta Gary’ego (został aresztowany za podpalenie podczas strajku, zanim interweniujący gliniarz wycofał zarzuty) zostały dziwnie zredagowane. Istnieją również dowody na to, że tajny oficer zinfiltrował ruch, aby jeszcze bardziej wzniecić dysharmonię i niepokoje między dwiema walczącymi stronami (i z kolei pomóc w przeprowadzeniu programu deregulacji Thatcher). A najbardziej szokujące jest to, że ten szpieg wciąż jest osadzony w społeczności.
Graham sprytnie zasiewa ziarno podejrzeń przez cały czas, ostatecznie wyrywając widzom dywanik podczas skrupulatnie przygotowanego piątego odcinka, który wraca do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Ta intrygująca tajemnica powinna zadowolić tych, którzy są nieco rozczarowani zarówno jawnymi, jak i zamkniętymi sprawami morderstw. Po raz kolejny jednak Sherwood jest mniej zainteresowany kwestią tożsamości i rozumowania, a bardziej tym, jak zachowanie jednostki i jego tragiczne konsekwencje wpłynęły na otoczenie.
St. Na przykład Clair wciąż zmaga się z utratą reputacji, którą nieumyślnie wyrządził informator, co ujawnia się jeszcze bardziej, gdy stary wróg, DI Kevin Salisbury (Robert Glenister), zostaje przydzielony jako jego wsparcie. Ten ostatni ma również własne demony, z którymi musi się zmagać po jednym szczególnie pamiętnym wieczorze, w którym uderzenie okazało się śmiertelne. A żona Gary’ego, Julie (nominowana do Oscara Lesley Manville) nie rozmawiała ze swoją siostrą Cathy (Claire Rushbrook) od tamtej pory – daleko poza zabawnymi pasywno-agresywnymi słowami – mimo że mieszka zaledwie kilka metrów od siebie.
To właśnie ta dwójka rodzeństwa uzyskuje najlepszy dialog, gdy ich mroźny związek w końcu zaczyna się topić po stracie rodziny. Jest rozdzierająca serce scena na wpół pojednania, w której obie strony próbują nadać sens rzeczom, podczas gdy dzielą je ściany podwórka. Manville, która szybko stała się narodowym skarbem, zapewnia również wiele lekkiej ulgi: zobacz jej ciągłe powrót do programu dla dzieci z lat 80. Emu’s All Live Pink Windmill Show, który wprawi w zakłopotanie amerykańską publiczność tak samo, jak jej młode wnuki.
Rzeczywiście, chociaż Sherwood jest przesiąknięty patosem i porusza tak ważne kwestie, jak nadużycia władzy rządowej, manipulowanie klasą robotniczą i brak zaufania do policji, nie zapomina, że przyziemność codziennego życia musi trwać. Nawet ci pogrążeni w żałobie mogą nadal rozprawiać o skomplikowanych zasadach dziennych teleturniejów, podczas gdy w rozwoju, który okazuje się zaskakująco kluczowy dla operacji polowania na kapusta, lokalna szkoła nadal pędzi do przodu z dożynkami. Postacie Sherwooda, powołane do życia przez talent brytyjskiego aktora, oraz świat szybkowarów, w którym żyją, wydają się autentycznie żyć, bez wątpienia poparte doświadczeniami Grahama z dorastania w tym samym obszarze.
Dlatego bardziej dramatyczne sceny, w szczególności drugie zabójstwo pod wpływem chwili, które ma miejsce z dala od głównej narracji, mają tak emocjonalny cios. Niewielu mieszkańców Ashfield można opisać jako sympatycznych – nie wspomnieliśmy nawet o Wróblach, bezwstydnej rodzinie przestępców niskiego szczebla, której interesy sięgają od lekcji łucznictwa po sprzedaż ketaminy. Ale pomimo specyfiki ich sytuacji, a nawet lokalizacji (przygotuj się na czułe określenie „kaczka”, które wejdzie do twojego słownika), ich reakcje emocjonalne generalnie brzmią prawdziwie.
Prawdą jest, że Sherwood naciąga wiarygodność w swoim ostatnie kilka minut z wymyślonym faux pas, aczkolwiek takim, które powinno sprawić, że każdy oglądający narcyz pospiesznie wyłączy jedną konkretną funkcję na swoich smartfonach. Niemniej jednak fakt, że taka podżegająca, trwająca dekadę saga kończy się nie brutalną rozgrywką, ale pozornie trywialnym niewłaściwym wykorzystaniem codziennej technologii, jest zgodny z wysokimi stawkami/niską równowagą serialu. W czasach, gdy najnowszy dramat Jeffreya Dahmera spotyka się z oskarżeniami o szukanie sensacji i wykorzystywanie , oto mile widziane przypomnienie o tym, jak prawdziwy gatunek kryminalny może nadal przyciągać, nawet gdy uwaga odwraca się od jego zbrodni.
Jon O’Brien (@jonobrien81) jest niezależnym pisarzem rozrywkowym i sportowym z północno-zachodniej Anglii. Jego prace pojawiały się w takich magazynach jak Vulture, Esquire, Billboard, Paste, i-D i The Guardian.